Czyli o przestrzeni pomiędzy. O ciszy, która jeszcze nie pachnie chlebem.
Niektóre nazwy rodzą się w ciszy, w miejscach, gdzie słowo spotyka sens. Tak powstał Niedom. Na początku był to tylko skrót: Nieruchomości Dominik. Suchy. Prosty. Techniczny.
Jednak słowa mają swoją drugą stronę. Mają echo. „Niedom” to nie brak. To przerwa w zdaniu. To czas zawieszenia — pomiędzy ostatnim kluczem oddanym, a nowym jeszcze nieodebranym. To chwila, w której mieszkanie staje się pytaniem: czy to już moje miejsce? To te kilka tygodni, gdy na pustych ścianach jeszcze nie zawisło nic — ani obraz, ani historia.
Bo dom nie zaczyna się od metrażu. Zaczyna się od zapachu skóry kogoś bliskiego o poranku. Od odgłosu herbaty nalewanej do kubka, kiedy na zewnątrz pada deszcz. Od pierwszego samotnego tańca w salonie przy muzyce odtwarzanej w głowie. Dom się wydarza. Powoli. Cicho. Niespiesznie.
A „Niedom” to jego przedsionek. To miejsce na pytanie: czego naprawdę szukam? To przestrzeń dla tych, którzy nie chcą tylko kupić mieszkanie, ale odnaleźć siebie. W nowych oknach. W nowym rytmie światła. W nowych ścianach, które w końcu odbiją ich głos.
„Niedom” to moja praca, ale i moje wyznanie. To moje bycie pomiędzy – jako pośrednik, jako człowiek. Pomagam przechodzić przez ten cichy, ważny moment: między tym, co było… a tym, co może się stać. Zajrzyj na niedom.pl Być może nie szukasz jeszcze domu. Może na razie tylko czujesz, że coś się zmienia. To wystarczy. Od tego zaczyna się wszystko.